piątek, 16 sierpnia 2013

Chapter 2.
Obudziłem się rano całkiem wypoczęty, zerknąłem na kartkę z piosenką którą napisałem wczoraj. Uśmiechnąłem się
lekko i wstałem. Rozciągnąłem się jak zwykle i powędrowałem do łazienki. Odbyłem poranną toaletę i wróciłem do
pokoju. Otwierając szufladę z bielizną wyjąłem czarne bokserki. Następnie z szafy czarne spodnie chachimomma,



ubrałem się w to, zakładając do tego jeszcze białą bokserkę i nieśmiertelnik. Na nogi założyłem kapcie z napisem
" JB ". Lubiłem te kapcie, dostałem je od mojego menadżera Scooter'a. Zszedłem na dół gdzie czekała już cała rodzina
w komplecie przy śniadaniu.
- Cześć kochani. - uśmiechnąłem się  do nich i zasiadłem do stołu obok Jaxona. Wszyscy chórkiem odpowiedzieli mi
na moje przywitanie tym samym. Na śnidanie mama zrobiła moje ulubione naleśniki, nie czekając dłużej zacząłem jeść.
Zauważyłem że Jaxon patrzy na mnie ukradkiem jakby czegoś chciał, w pewnym momencie nie wytrzymałem.
- Hej Jax, chcesz coś może ? Nie wiem... naleśnika ? - spojrzałem na niego z lekkim rozbawieniem w oczach. Mama i
tata patrzyli na nas.
- Nie, mam swojego ale dziekuję. - zaśmiał się jakby właśnie powiedział najśmieszniejszą rzecz na świecie.
- Więc czemu tak na mnie spoglądasz ? - przez cały ten czas na niego patrzyłem i ustąpiłem sobie na chwilę jedzenia.
- Em... - Jaxon zaciął się na chwilę i przełknął dość nerwowo ślinę. - No wiesz, jeju no weź mnie na kolację co ? -
nie odzywałem się nic przez chwilę gdyż byłem w szoku. Spojrzałem na niego ponownie i wybuchnąłem śmiechem.
- Żartujesz tak ? Powiedz że żartujesz bo pęknę ze śmiechu. - mówiłem do niego cały czas z rozbawieniem.
- Nie żart.. - Jaxon nie dokończył bo przerwała mu mama.
- Chłopcy przestańcie się kłócić, zjedzcie to śniadanie jak ludzie, dobrze ? - patrzyła na nas błagalnie.
- Kochanie Oni się nie kłócą - tata spojrzał na mamę tak jakby chciał ją podrażnić. Udało mu się.
- Jedz i się nie odzywaj. - gdy mama to powiedziała spojrzałem na Jaxona i wzruszyliśmy ramionami równocześnie.
- To Wy się kłócicie. - powiedziałem ale rodzice prowadzili tak żywą dyskusję że nawet nie zwracali uwagi na to
co mówię. Zacząłem jeść dalej i co chwilę popijałem naleśnika moim ulubionym sokiem pomarańczowym.
- Justin. - Jaxon powiedział szeptem tak jakby właściwie mówił to do siebie.
- Tak, wezmę Cię - skrzywiłem się lekko i spojrzałem na niego ostrzegająco. - Ale jak narobisz mi lipy to zrobię Ci
takie rzeczy, jakich nikt Ci jeszcze nie robił. - gdy to powiedziałem dopiero po chwili zdałem sobie sprawę jak
to zabrzmiało. - Tak właśnie o to mi chodzi, jakkolwiek to zabrzmiało. - zaśmiałem się a brat razem ze mną.
Spory czas po śniadaniu leżałem na kanapie z Iphone'm w ręku i siedziałem na twitterze. Właściwie to o jednym nie
wspomniałem. Mieszkamy teraz w Los Angeles, wyprowadziliśmy się tutaj ze względu na moją karierę. Dzisiaj jest 3
marca, dwa dni po moich urodzinach.
- No właśnie skończyłem 19 lat. - powiedziałem to wyrywając się z moich myśli.
Rodzice i Jaxon wracają do Stratford już niedługo, a ja ? Ja będę mieszkał sam, a to oznacza bardzo dużo, bardzo
dużo dobrego. Z rozmyśleń ponownie zostałem wyrwany, tym razem przez przychodzący sms. Spojrzałem na wyświetlacz.
Wiadomość była od Louisa. Louis to mój dobry kumpel z mojego miasteczka rodzinnego. Odczytałem sms'a.

* Louis * - Hey, jak się czujesz w nowym miejscu ? No i kiedy się zobaczymy ? :)
* Ja * - Cześć Lou, czuje się świetnie. Dzisiaj idę na kolację, podobno bardzo ważną. Zobaczymy się za kilka
miesięcy, jak nie lepiej. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość w zamian.
* Louis * - Powodzenia na tej kolacji :) Jaką ?
* Ja * - Zamiast mnie przyjedzie drugi Bieber.
Zaśmiałem się jak tylko to do niego wysłałem bo wiedziałem że się zdenerwuje. Dość długo nie odpisywał, całe 10
minut.
* Louis * - Wiesz co Bieber ? Baw się tam dobrze ale wracaj niedługo do starego kumpla, bo jakoś nie palę się żeby
spotkać się z Twoim bratem. Lecę na miasto z chłopakami, narazie.
* Ja * - Hahahaha wiedziałem :D No siema.
Odłożyłem tel na stolik i włączyłem tv. Mama z tatą pojechali na zakupy a Jaxon wyszedł chyba do parku. Mam nadzieje
że zabranie go na kolację to wcale nie taki zły pomysł. Myśląc ciągle o wszystkim stałem się zmęczony. Zasnąłem w
w trakcie oglądania tv.
Reszte dnia spędziłem w domu z rodziną, z dala od paparazzi i wszystkiego innego. W ciągu tych kilku miesięcy i
wydania płyty " Believe " stałem się bardziej sławny niż mógłbym przypuszczać. Niedługo pewnie wyruszę w trasę
koncertową, dlatego nie chciałbym się na razie pakować w jakieś związki bez przyszłości.
Znów się zamyśliłem, nie zdając sobie sprawy że robiłem to już od dwóch godzin. Zerkając na zegarek byłem zdziwiony
była już 17 godzina a kolacja na 18. Szybko wstałem z kanapy a rodzice spojrzeli na mnie jakbym doznał jakiegoś
szoku. Spojrzałem na Jaxona.
- No jak Ty chcesz ze mną iść, to się lepiej pośpiesz. - Jaxon wstał, a za nim mama i tata.
- A Wy gdzieś idziecie ? - spojrzałem na nich i uśmiechnąłem się.
- Idziemy z Tobą na kolację. - mama podeszła i złożyła pocałunek na moim policzku a tata poczochrał mnie po włosach.
- Oni tak serio ? - spojrzałem na Jaxona.
- Niestety. - brat wzruszył ramionami i pobiegł na górę do swojego pokoju.
 Zrezygnowany poszedłem na górę do pokoju i zdjąłem z siebie ubrania. Ułożyłem je na krześle i wziąłem z szuflady
bokserki koloru szarego z czarnym paskiem na górze i białym napisem " Calvin Klein ". Z szafy wyciągnąłem garnitur






. Położyłem go na łóżku i szybko poszedłem pod prysznic. Dziwne,
bo zajął mi on jakieś 15 minut, zwykle zajmuje więcej. Po odbyciu prysznica wróciłem do pokoju i założyłem
naszykowane bokserki i resztę. Na nogi założyłem garniturowe skarpetki i czarne buty. Wypsikałem się perfumami i
ułożyłem włosy standardowo grzywkę do góry. Wziąłem tel do kieszeni
i zszedłem gotów do wyjścia na dół. Rozejrzałem się po salonie ale nigdzie nikogo nie było. Po chwili usłyszałem
kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem ojca który podszedł i dał mi dwie róże.
- Po co mi to ? Chyba nie dla Scootera ? - patrzyłem mu w oczy.
- On ma dwie córki, nie wiem ile mają dokładnie lat, ale przyda się jakiś podarunek. - powiedział i wyszedł z domu,
zapewne po auto.
Westchnąłem i założyłem płaszcz, gdyż było trochę zimno. Z góry zeszła mama, uśmiechnąłem się szeroko patrząc na nią
bo wyglądała pięknie. Podszedłem do niej przy samych schodach.
- Mamo, gdybyś nie była moją mamą. - zaśmiałem się a Jaxon razem ze mną, na co mama uderzyła mnie lekko w ramię.
- Daj to. - zeszła do końca ze schodów i poprawiła mi krawat. - Mój przystojniak. - powiedziała a ja uśmiechnąłem
się. Pocałowała mnie w kącik ust i przytuliła. Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta, byliśmy w drodze
do domu  państwa Braun.



* April Pov *



- Mandy ! - krzyknęłam zdenerwowana i wbiegłam do jej pokoju. - Gdzie moja sukienka ?! - powiedziałam każde słowo
dokładnie i głośno.
- Co się drzesz ? Tutaj leży, mama przyniosła ją z prania bo myślała że to moja, jeeju. - przewróciła oczami i dała
mi ją.
- Masz szczęście. - zarzuciłam włosami i wzięłam od niej sukienkę, wróciłam do swojego pokoju.
- Głupi Bieber. - mamrotałam sobie pod nosem i zaczęłam się ubierać. Założyłam czarną krótką i obcisłą sukienkę,



do tego jakieś białe bransoletki i czarne lity na nogi. Pokropiłam się perfumami i podeszłam w łazience do
rozgrzanej już prostownicy. Zaczęłam prostować włosy. Gdy skończyłam była już 17:50. Następną rzeczą było zrobienie
makijażu, gdy wszystko skończyłam poprawiłam sobie tylko kreski na oczach i zeszłam na dół. Po drodze mało co się
nie wywaliłam, wcale nie przez obcasy, po prostu moja głupia siostra biegła na dół tak podekscytowana gdy zadzwonił
ktoś do drzwi. No tak przecież to ten wielki Justin Bieber, ah kisiel w majkach normalnie. Przewróciłam oczami i
zaczęłam schodzić po schodach gdy moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna a zaraz za nim kobieta i jakiś tak na oko
16 letni chłopak. Zeszłam na dół i przywitałam się poprawiając z tyłu sukienkę by nie było mi widać pośladków.
Po przywitaniu się ze wszystkimi wyjrzałam za drzwi i zauważyłam że Bieber wyjmuje coś z samochodu. W tym czasie
bodajże jego młodszy brat dał różę mojej mamie. Uśmiechnęłam się i pomyślałam sobie że chociaż jeden kulturalny.
Z rozmyśleń wyrwał mnie męski zachrypnięty głos, o dziwo był to głos Biebera. Spojrzałam na niego  On na mnie.
Wręczył mi różę i przedstawił się na co przewróciłam oczami.
- Wiem jak masz na imię - uśmiechnęłam się fałszywie. - April jestem. - podałam mu rękę a On nią potrząsnął.
Moja siostra schowała się za mną ale po chwili podeszła do Justina mocno go przytulając.
- Fanka - powiedział i zaśmiał się mój tata.
Mama pociągnęła mnie za rękę do kuchni bym jej pomogła.


* Justin Pov *
Wszyscy już poszli a ja musiałem zabrać róże które zostały w samochodzie. Gdy już je miałem wszedłem do środka,
spojrzałem na wszystkich po kolei ale moją uwagę przykuła dziewczyna, dziewczyna która wyglądał jak anioł.
Przełknąłem zdenerwowany ślinę i wręczyłem jej różę przedstawiając się. Odpowiedziała dość oschle że wie jak mam na
imię. Nic jej już nie powiedziałem, obawiałem się że nie przepada za mną. Po chwili przytuliła się do mnie druga
dziewczyna twierdząc że jest moją fanką. Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją mocno dając jej różę. Musnąłem jej
policzek.
- Miło mi Cię poznać - uśmiechnąłem się.
- Mi Ciebie bardziej - zaczerwieniła się i schowała twarz we włosy.
Po chwili zawołała ją mama a Ona wzięła różę i uciekła do kuchni. Przywitałem się ze Scooterem, który zaprowadził
nas do jadalni. Zanim tam ruszyłem zdjąłem płaszcz. Chciałem jeszcze przywitać się z panią Braun, dlatego poszedłem
do kuchni i przywitałem się na co Ona mnie przytuliła. Po tym zdarzeniu poszedłem do jadalni i zasiadłem ze
wszystkimi przy stole, czekaliśmy tylko na panią Kristen, Mandy i April.
Chwilę potem ukazały się naszym oczom trzy piękne kobiety niosące kolację. Moje oczy oczywiście spoczęły na April, a
oczy Mandy na mnie. Reszta patrzyła na jedzenie. Zaśmiłem się w duchu i usiadłem wygodniej.
Jaxon siedział obok Mandy, mój tata koło mamy, pani Braun obok Scootera a koło mnie ? Koło mnie April. Piękna jest
i imię ma piękne. Obawiam się że to może być miłość od pierwszego wejrzenia. Nie no co ja gadam, Bieber się tak
łatwo nie zakochuje.
- Ej Justin słuchasz nas ? - Scooter spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Co się stało ?  - zamyśliłem się po czym spojrzałem na wszystkich po kolei. - Przepraszam, trochę się zamyśliłem.
- Trochę ? Jemy już od dobrych 10 minut a Ty nawet widelca nie podniosłeś. - Jaxon zwrócił mi uwagę a ja kopnąłem
go pod stołem.
- Jak już mówiłem, zamyśliłem się. - zacząłem jeść.
Mandy cały czas na mnie spoglądała, chociaż mój brat także przyciągał jej uwagę. Wszyscy rozmawiali o mnie, ale
beze mnie. Wiedziałem że jak tylko przyjdzie tutaj ze mną mój ojciec będzie wszystko mówił i decydował zamiast mnie.
Nie wiem w sumie po co tutaj jestem.
- Bardzo dobra kolacja pani Braun. - powiedziałem uśmiechnięty.
- Mów mi Kristen złotko. - złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się ciepło, na co pokiwałem głową że się zgadzam.
- Justin. - spojrzała na mnie trochę speszona Mandy
- Tak ? - uśmiechnąłem się do niej i napiłem soku.
- Chcesz zobaczyć mój pokój ? - powiedziała niepewnie.
- Oczywiście. - spojrzałem na wszystkich. - Moglibyśmy odejść od stołu ? - po moich słowach państwo Braun pokiwali
głową na tak.  Wstałem a zaraz za mną Mandy i Jaxon.
- Ja też idę - powiedział mój brat.
April została przy stole, a my poszliśmy na górę. Wchodząc do jej pokoju poczułem się jak w jakimś chorym filmie.
Ona miała wszędzie moje zdjęcia, nawet  takie których nigdy ja nie wiedziałem, ale to jednk miłe że jestem jej
idolem. Wchodząc dalej kazała mi usiąść na łóżku, miała pościel z moim zdjęciem i napisem " I love Justin Bieber ".
- Mogę na głowie ? - zaśmiałem się i usiadłem na mojej podobizny głowie.
Dziewczyna była speszona i nic nie odpowiedziała. Podała mi jedynie moją płytę i marker. Napisałem na niej
" Dla kochanej Mandy, Justin < 3 ". Uśmiechnęła się a ja odłożyłem płytę na stolik nocny. Rozglądałem się po pokoju.
- To już jest obsesja - zaśmiał się Jaxon a ja walnąłęm go w głowę.
- Nikt nie rozumie Beliebers co Mandy ? - zaśmiałem się.
- Właśnie, ważne że my się rozumiemy. - uśmiechnęła się. - Możemy zrobić parę zdjęć ? - usiadła obok mnie a Jaxon
gdzieś na fotelu.
- Jasne. - po tym co powiedziałem dziewczyna wyciągnęła swojego Iphone'a i pokazała mi klapkę.
- Jeju to klapki do tel też ze mną robią - zaśmiałem się razem z dziewczyną która właśnie włączyła aparat.
Porobiliśmy sobie razem wiele zdjęć, sami i z Jaxonem. Po chwili do pokoju weszła April i zamknęła drzwi.
- Rodzice kazali mi do was przyjść - przewróciła oczami.
- Zrób nam zdjęcie. - Mandy dała jej tel a April stanęła przed łóżkiem gdzie siedzieliśmy. Przytuliłem Mandy i
pocałowałem ją w głowę, na co April lekko się zdziwiła co było widać po jej spojrzeniu. Mandy kolejne zdjęcie
chciała z Jaxonem. Wstałem a na moje miejsce usiadł Jax, April zrobiła im zdjęcie.
- Może teraz Oni ? - Jax spojrzał na Mandy i poruszył zabawnie brwiami. Mandy zabrała April tel i zrobiła nam
zdjęcie z zaskoczenia.
- Nie wyszło, ustawcie się. - spojrzałem na April gotów do zdjęcia, na co Ona niechętnie stanęła obok mnie.
- Obejmij ją Justin. - zaśmiał się Jaxon.
Objąłem dziewczynę w pasie a Mandy powiedziała żeby April chociaż trochę się uśmiechnęła i udawała że się
dobrze bawi. April uśmiechnęła się a ja także. Mandy zrobiła nam zdjęcie.
Wieczór dobiegał końca, a my już staliśmy przy drzwiach i się żegnaliśmy.
Założyłem płaszcz i pożegnałem się ze wszystkimi, tylko nie z April. Ją zostawiłem na koniec. Podchodząc do
dziewczyny uśmiechnąłem się.
- Miło było Cię poznać. - wyciągnąłem rękę w jej stronę.
- Mi Ciebie również. - nie chwytając mojej ręki dziewczyna przytuliła mnie, co bardzo mnie zdziwiło, bo była dla
mnie taka oschła przez cały wieczór. Uśmiechnąłem się, a gdy odsunęła się ode mnie wszyscy wyszliśmy z domu i
poszliśmy do auta.



* April Pov *
Żegnając się mama wcześniej poprosiła mnie bym była miła dla Justina, więc postanowiłam go przytulić. Nie chciałam
ale musiałam zrobić dobre wrażenie, w końcu to podopieczny mojego ojca. Są rzeczy które zapamiętam z tego wieczoru.
Ten jego uśmieszek przez który myśli że zdobędzie wszystko, jego cudowne czekoladowe oczy i te perfumy przez które
mało co nie zemdlałam z wrażenia. Co ?! Nie wierze że to wg powiedziałam. Nie nie nie, Boże. Nie ważne co to właśnie
było, więcej się to nie powtórzy, nigdy. To przecież przereklamowany dzieciak, przystojny dzieciak. Jeju znowu.
Kłóciłam się ze swoją podświadomością dłuższy czas.



* Justin Pov *
Dojechaliśmy spokojnie do domu a ja przez całą drogę myślałem o tym jaka Ona jest śliczna, jakie ma ogromne brązowe
oczy, i włosy, cała jest idealna. Wchodząc do pokoju zdjąłem garnitur  a za chwilę byłem już w samych bokserkach i
leżałem w łóżku. Ciągle o niej myślałem. To zdecydowanie najpiękniejszy dzień w moim życiu.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Chapter 1.


- Justin ! - usłyszałem stanowczy głos mojego ojca dlatego od razu zszedłem na dół.
- Tak ? - uśmiechnąłem się lekko na jego widok i grzecznie spytałem okazując mu szacunek.
- Justin, wiesz co jest jutro prawda ? - spytał przekonany, że nie wiem.
- Phi, oczywiście że wiem, piątek tato. - spojrzałem na niego z lekkim rozbawieniem w oczach
- Zabawny jesteś synu, zabawny. Jutro jest kolacja u pana Scooter'a, pamiętaj. O godzinie 18.
Na śmierć o tym zapomniałem, a to zapewne najważniejsza kolacja w moim życiu.
- Justin, słyszysz mnie ? - z rozmyśleń wyrwał mnie tata.
- C.. co ? - spojrzałem na niego lekko rozkojarzony.
- Pytałem czy nie zapomnisz o kolacji ?
- Tak - spojrzałem na niego i wiedziałem że coś jest nie tak. - Nie. TO znaczy no nie zapomnę. - zaśmiałem się.

Wróciłem do pokoju.
Położyłem się na łóżku i włączyłem laptopa, zacząłem przeglądać twittera. Ci wszyscy ludzie którzy pisali mi wiadomości i tweetowali moje imię byli cudowni.
Zawsze marzyłem o takim czymś, o takiej sławie i świadomości że kocha mnie i wspiera tyle osób. Nie mogłem im wszystkim odpisać, choć bardzo chciałem.
Odpisałem kilku osobom i wyłączyłem laptopa. Podszedłem do komody i otworzyłem szufladę, wyciągnąłem z niej czerwone bokserki Calvin Klein i poszedłem
z nimi do łazienki, która znajdowała się w pokoju. Rozebrałem się do naga i wrzuciłem ubrania do kosza. Rozsunąłem drzwi kabiny i ustawiłem sobie wodę
na idealnie ciepłą. Wszedłem do kabiny i uśmiechnąłem się, gdy od razu poczułem jak krople ciepłej wody spływają po moim ciele.
Stojąc tak kilka minut i myjąc się, zacząłem sobie nucić. Po następnych kilku minutach dorzuciłem do tego kilka słów, następnie jeszcze kilka
i tak stworzyłem pierwszą zwrotkę nowej piosenki. Po skończeniu, wyszedłem z pod prysznica i wytarłem się, założyłem naszykowane wcześniej
przeze mnie bokserki i podszedłem do lusterka. Umyłem zęby i wróciłem do pokoju.
Usiadłem na łóżku i chwyciłem za gitarę, zacząłem grać wcześniej wymyśloną przeze mnie melodię i zaśpiewałem do niej zwrotkę wymyśloną pod prysznicem.
Po dwóch godzinach skończyłem pisać piosenkę. Zadowolony z siebie, nazwałem ją Yellow Raincoat. Spoglądając na zegarek zauważyłem że jest już 23:10.
Odłożyłem gitarę i kartkę na której widniała piosenka. Zgasiłem światło i zasłoniłem okna, położyłem się na łóżku i zasnąłem w bardzo szybkim tempie.

_________________________________________________________________________________

Pierwszy rozdział króciutki, ale tak zaplanowałam.  Drugi będzie pewnie dłuższy i napiszę go już dzisiaj. < 3
Hej kochani, nazywam się Ada. Będę prowadziła tego bloga sama, fabuła jest jasna, wszystko co potrzebne na początek jest opisane w zwiastunie który znajdziecie na blogu. Mam nadzieje że spodoba się to co będę tutaj pisała. PS. nie piszę prologu. :) < 3